czwartek, 28 października 2010

"a jednak", czyli o tym, czemu Majchra nie lubię.

Jak widać - choćbym się starał, nie ucieknę od politykowania. Miałem się nie żołądkować na Majchrowskiego, ale siakoś nie wyszło. Przylazłem do domu, włączyłem kompa, od razu zaatakował mnie artykuł o kolejnej fuszerce na stadionie Wisły, tym razem jaja z telebimem - klik. Natenczas onegdaj odczułem nagłą, a przemożną potrzebę brutalizacji języka. Także dlatego, że wczoraj pod Galerią Kazimierz zmroził mnie widok wielkiego telebimu (tak to się zwie?), na którym pojawiały się kolejne obrazki promujące sukcesy profesora Jacka. Już wtedy, parafrazując klasyka, czułem ogromną ochotę, by podjąć próbę ugryzienia kogoś ze złości w tyłek - z każdym kolejnym sukcesem większą, punktem krytycznym zaś był moment przedstawienia na telebimie stadionu Wisły jednego z sukcesów prezydenta. Zdjęcie ukazywało trybunę, nad którą do dziś dnia straszy pusty prostokąt ramy przygotowanej pod telebim - tej samej ramy, o której mowa w linkowanym artykule, przygotowanej pod ten sam telebim, który nam miasto - łaskawie, po bojach, znojach, petycjach i skargach - postanowiło jednak zafundować.

Swoją drogą, dorwałem jakiś czas temu darmową gazetkę, rozdawaną pod tytułem darmym (jak to zwykle bywa z darmowymi gazetkami) na światłach. O matko i córko, co tam było napisane. Miasto pięknieje w oczach, inwestorzy (ale tylko Dobrzy Inwestorzy, nie tacy jak ten wstrętny Guris od Ronda Mogilskiego) i turyści (ale tylko Trzeźwi i z Całą Pewnością nie ma wśród nich Brytyjczyków) się pchają drzwiami i oknami a prezydent Majchrowski prowadzi w sondażach. Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza, dla naszego miasta, prezydent Majchrowski Jacek, naszego miasta Krakowa. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! Ciekaw jestem, kto gazetę sponsorował :)

Ciekawą też strategię obrał Majchrowski przed tymi wyborami - czego by nie powiedzieć, dużo inwestycji oddaje się właśnie teraz do użytku. Wspomniany już stadion Wisły (czołowy przykład nurtu brutalizmu w architekturze, z pierdyliardem niedoróbek, już teraz drogi jak pieron, a ukończony dopiero w połowie, otwarty już dwukrotnie, otwarcie trzecie w przyszłości), stadion Cracovii (to nic, że z niewykupioną działką tuż przed wejściem, krowy będą się miały gdzie paść), podziemia Rynku (w których dzień po otwarciu nic nie działało, a i teraz trzeba się spieszyć ze zwiedzaniem, bo ptaszki ćwierkają, że niedługo może tam niewiele zostać ze względu na skopaną izolację), fontanna na Rynku (podświetlony pleksiglas posklejany butaprenem), ulica Długa (zwana obecnie Aleją Słupów albo Aleją Wykolejeń), linia tramwajowa pod KSW (detal, że Kampus UJ się nie może doprosić o linię tramwajową od kilku lat, a w nie tak wielkim oddaleniu od KSW przebiega inna linia tramwajowa - wszak profesor Majchrowski jest jednym ze współzałożycieli KSW, więc im się należy. A przepraszam, Krakowską Akademią się to cudo teraz zwie. Ha, ciekawa analogia ze stadionami - obecny prezydent miasta kibicuje Cracovii i lubi sobie czasem zaśpiewać, że "nigdy nie zejdzie na psy"; stadion Cracovii zbudowany w rok, inwestycja po drugiej stronie Błoń ciągnie się i ciągnie i końca nie widać.).
A jeśli się nie oddaje, to się zaczyna budować - dzisiaj właśnie profesor uczestniczył w jakichś uroczystościach związanych z otwarciem vel rozpoczęciem kolejnego etapu budowy Centrum Kongresowego.

Jeśli do tego dodać kilka innych rzeczy, obraz prezydentury Majchrowskiego staje się naprawdę tragiczny. Paraliż komunikacyjny z 2007 roku, za który - jak mi się zdaje - do dzisiaj nikt nie poniósł konsekwencji. Koszmarne zaniedbania infrastruktury przeciwpowodziowej (prezydencie, może zamiast stawiać sobie po jednej tabliczce na każdy koniec kładki Bernatka, które informują, że był pan tam podczas otwarcia, warto postawić jedną tabliczkę na Bieżanowie informującą, że kiedy rzeczka Serafa wylewała sześciokrotnie podczas pańskiej kadencji, pana tam nie było?). Masakryczne późnienia przy przebudowie Ronda Ofiar Katynia. Kraków zadłużony na 2 mld zł, bardzo niska skuteczność przy pozyskiwaniu funduszy unijnych oraz ogromna hojność w stosunku do wykonawców (ot, chociażby stadion Wisły encore un fois). O takich prozaicznych sprawach jak korki w całym mieście, coraz bardziej powolnym MPK czy obskurnych budach na rynku, coraz częściej woniejących spalonym bekonem i karkówką, nie chce już mi się pisać.

O rany, zebrało się tego trochę. Naprawdę, naprawdę żywię ogromną nadzieję, że Majchrowski nie wygra wyborów prezydenckich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz