czwartek, 5 maja 2011

a jednak!

Pobiegałem wczoraj. No i wiadomo, jak to się skończyło - zmęczenie robi swoje, po czterech kilosach powiedziałem sobie dość i po angielsku zwinąłem się do domku. 21:13, 11.31 km/h, tętno średnie 161 (!), tętno maksymalne 181. Chyba to niespotykanie - jak na mnie - wysokie tętno średnie najlepiej mówi, że to nie był najlepszy pomysł, żeby wczoraj biegać. Ale nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi :) Anyhow, dystans całkowity  od początku roku podbity do 212,2.

A propos tętna. Kupiłem wczoraj i zapoznaję się z książką Joe Friel'a Trening z pulsometrem.Niby prosta rzecz, ten pulsometr, a tu wychodzi, ile rzeczy da się z niego wyciągnąć!

No, swoją drogą,  kolejny bieg wyskoczył. Iść, nie iść? Kusi, cholera. Tyle rzeczy kusi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz