wtorek, 3 maja 2011

aminodżius!

No, jest dobrze. We własnych oczach po raz pierwszy zbliżyłem się do statusu profesjonalnego amatora. Takiego, co biega obwieszony świecidełkami jak choinka na Boże Narodzenie, startuje raz na jakiś czas nie osiągając absolutnie nic i z jednej strony biega dla własnej przyjemności, ale z drugiej usiłuje pracować nad wynikami.

Jednakże! Dopiero się do niego zbliżyłem. Do osiągnięcia pełni szczęścia, brakuje mi oczojebnych butów, które świetnie amortyzują oraz wzornictwem odstraszać będą okoliczną faunę (a jak dobrze pójdzie, to i florę) oraz dzienniczka biegowego. Pierwsze w drodze, drugie właśnie zaczynam tworzyć :)

W niedzielę byliśmy z Radkiem pierwszy raz pobiegać na Błoniach w ramach krakowskich ścieżek biegowych.

Nie powiem, trochę sensacji wzbudziliśmy w autobusie - ja swoim trójpaskowym uniformem, Radek gołymi łydkami. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jeszcze nikogo nie ma; faktycznie -  pogoda średnia, w dodatku weekend majowy, beatyfikacja itd. Niemniej, punktualnie o 10 przyszła dwójka trenerów, po chwili dołączyły trzy kolejne osoby (w tym Andrzej Lachowski, który w tegorocznym Cracovia Maraton zajął 13 lokatę z czasem 2:25:58. Wow.)

Jedno okrążenie, krótkie rozciąganko, drugie okrążenie i do domu. Chociaż deszcz lał straszliwie, przyjemnie się biegło - spokojnym tempem. Zwłaszcza drugie okrążenie - ciepło w nogi po rozgrzewce, z ostrzejszym finiszem, po którym przyzwoitego ładnego pulsu 180 BPM sięgnąłem.

Pojęcia nie mam w jakim czasie pobiegliśmy te 7,2 km, ale raczej wolniej, niż szybciej. Ot, takie rekreacyjne bieganko. Niemniej, w sumie z poprzednimi wybieganiami, dobiłem to 189 km przeczłapanych w tym roku.

Następne bieganko dzień później - w poniedziałek, tym razem z Wojtkiem. Zaplanowałem sobie interwały na odcinku 200 m. Tak postanowiłem - tak zrobiłem. Pierw dwa kilometry rozgrzewki, potem 8 x 200 m interwałów przedzielonych truchtem (również 200 m; no, to 200 to tak pi razy drzwi, tam chyba ciut więcej jest), a na koniec dwa kilometry do domu. Przedstawiało się to mniej więcej tak:
1) Rozgrzewka: 2000 m, 10:09, 11,82 km/h, tętno średnie 155, tętno maksymalne 173
2) Interwały:
- 200 m, 00:52, 13.58 km/h, tętno średnie 144, tętno maksymalne 167
- 200 m, 00:54, 13.33 km/h, tętno średnie 149, tętno maksymalne 171
- 200 m, 00:57, 12.63 km/h, tętno średnie 144, tętno maksymalne 168
- 200 m, 00:54.1, 13.31 km/h, tętno średnie 147, tętno maksymalne 170
- 200 m, 00:56.79, 12.68 km/h, tętno średnie 148, tętno maksymalne 173
- 200 m, 00:57.15, 12.6 km/h, tętno średnie 147, tętno maksymalne 192
- 200 m, 00:53.48, 13.46 km/h, tętno średnie 141, tętno maksymalne 168
- 200 m, 00:53.62, 13.43 km/h, tętno średnie 158, tętno maksymalne 170
3) Bieg do domu: 2000 m, 11:03, 10.86 km/h tętno średnie 159, tętno maksymalne 178

Nieprawdopodobnie męczące te interwały. Żenujące wyniki świadczą o tym całkiem nieźle.Od drugiego bolała mnie łydka, od piątego myślałem, że zejdę. Niemniej, fajna rzecz raz na jakiś czas - ostatnie dwa udało mi się pobiec szybciej, bo końcówkę pobiegłem głową mimo nóg, a nie - jak wcześniej - nogami bez głowy. Świetne uczucie! No i przyznaję, wróciłem wyrżnięty jak las pod działkę budowlaną. Dawno taki zmęczony po bieganiu nie byłem.

Ale i szczęśliwy :) Zwłaszcza, że powoli dobijam do dwusetki (196,2). Może wieczorem?

PS. Czekam na rozpoczęcie biegania w ramach ścieżek biegowych nad bulwarami!
PS2. Dzisiaj, tj. ósmego maja, poszliśmy z Wojtkiem z hulajnogą, czyli tą maszynką do mierzenia odległości tam, gdzie biegaliśmy, biegamy i biegać będziemy, interwały. Okazało się, że biegaliśmy nie 200, lecz 235 metrów. Wiadomo, poznaczyliśmy, gdzie jest początek a gdzie koniec dwusetki, ale najważniejsza konsekwencja jest taka, że średnie prędkości poszczególnych interwałów przedstawiają się troszkę inaczej:
1) 15.96 km/h zamiast 13.58 km/h, czyli tempo 3:45
2) 15.67 km/h zamiast 13.33 km/h, czyli tempo 3:49
3) 14.84 km/h zamiast 12.63 km/h, czyli tempo 4:02
4) 15.64 km/h zamiast 13.31 km/h, czyli tempo 3:50
5) 14.9 km/h zamiast 12.68 km/h, czyli tempo 4:01
6) 14.8 km/h zamiast 12.6 km/h, czyli tempo 4:03
7) 15.82 km/h zamiast 13.46 km/h, czyli tempo 3:48
8) 15.78 km/h zamiast 13.43 km/h, czyli tempo 3:48
Czyli średnia prędkość 15.42 km/h i średnie tempo 3:53. Spora różnica, aż się nie spodziewałem, że po przeliczeniu tak to wyjdzie. Uff, spora ulga, bo poprzednie czasy były beznadziejne! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz